Kaczka na balkonie – kaczka w pomidorach

Wczoraj (17.06.2024) wieczorem na telefonie Stowarzyszenia pojawił się mms ze zdjęciem… donicy z pomidorami. I informacją, że wśród pomidorów, na balkonie na 6 piętrze bloku na Saskiej Kępie, przy ul. Zwycięzców 42 właśnie wykluły się kaczęta. Kaczka – matka nadal jest w donicy, w pomidorowym gąszczu, a maleństwa wystawiają spod niej dziobki i odzywają się cichutko. Kacza mama, według relacji zgłaszającej, nie pozwala się zbliżyć do rodzinnej kryjówki. Przedstawicielka Stołecznego Towarzystwa Ochrony Ptaków ruszyła na pomoc kaczej rodzince ze specjalnym dużym podbierakiem. Pani zgłaszająca kaczki dostała zadanie zorganizowania 2 sporych, solidnych i dobrze się zamykających pudeł i podziurawienia ich dla dostępu powietrza oraz  przygotowania dużego ręcznika lub koca. Na szczęście w mieście jest dużo sklepów, knajpek i innych miejsc, w których o każdej porze doby można dostać pudła.

Na miejscu okazało się, że donica stoi w części balkonu, którą da się odciąć od pozostałej jego części, w której były inne donice, zabawki, balkonowe meble. Gdyby kaczęta pobiegły w tamtą stronę i pochowały się pod i za różnymi przedmiotami, wyłapanie ich byłoby ogromnie trudne. Ucieczka z miejsca na miejsce byłaby wyczerpująca dla małych, niedawno wyklutych ptaszków. Razem z panią, która zgłosiła się do nas po pomoc, zbudowałyśmy barierę z poduch od kanapy i wielkiej, postawionej pionowo kuwety. Bariera była zbyt niska – ale lepsza taka, niż żadna. Czas naglił, trzeba było działać póki kaczka i kaczęta były schowane wśród pomidorów.

Po rozchyleniu gęstych roślin naszym oczom ukazała się krzyżówka – kacza mama i wystawiające spod niej dziobki maciupeńkie kaczęta. Kaczka widząc duże zwierzę (gatunku Homo sapiens ;)) próbujące dostać się do gniazda syczała jak szalona i desperacko atakowała dziobem. Próbowała za wszelką cenę, wszystkimi siłami bronić swoich dzieci. Mimo jej desperackiej walki udało się ją chwycić od góry, przyciskając jej skrzydła do boków jej ciała. Szarpała się, myśląc, że walczy o życie swoje i swoich dzieci. Szybko włożyłyśmy ją do pudla i zamknęłyśmy. Pudło było solidne, więc można było położyć na nim duży album, a na albumie obraz malowany na grubej desce i na tym wszystkim postawić sporą skrzynkę na kwiaty. To obciążenie nie wystarczało, kaczka szalała. Właścicielka mieszkania musiała cały czas pilnować, żeby miotająca się w środku kacza mama nie przewróciła pudła i nie wyrwała się na wolność. W tym czasie wolontariuszka STOPu wybierała z pomiędzy pomidorów maciupeńkie kaczuszki. Przyciśnięte do ziemi, spokojne, zdezorientowane kaczęta dało się na szczęście łatwo wyjąć i przełożyć do drugiego podziurawionego pudła, które zostało od razu zamknięte. Wydawało się, że każde z kaczątek waży tyle, co niezbyt duży orzech włoski. Maleństwa zbiły się w gromadkę w rogu pudła. Po dokładnym sprawdzeniu z mocną latarką, że żadne kaczątko nie zostało w donicy lub na balkonie, dwie osoby ruszyły z 2 pudłami nad Kanał Wystawowy. Pudło z dorosłą kaczką niosła wolontariuszka STOPu, bo zdesperowana kacza matka nieustająco walczyła by się wydostać i lecieć na odsiecz dzieciom.

Nad Kanałem Wystawowym na szczęście była nie wykoszona roślinność! Można było bezpiecznie wyjąć kaczątka z pudła i położyć wśród roślin blisko wody, ale w suchym miejscu. Maluszki zaczęły się odzywać. Kacza mama została wypuszczona niecały metr dalej. Na tyle blisko by je słyszała, ale nie przy samych kaczętach, żeby ich nie uszkodziła gwałtownie wyskakując z pudła. Rzuciła się do wody, zorientowała gdzie są maluchy. Zatrzymała się przy przy samym brzegu i zaczęła je od razu nawoływać. Maleństwa odpowiadały.

Po 22.00 akcja została zakończona sukcesem. Maluchy i ich mama przeniesione w bezpieczne miejsce. Oby tylko zarządcy Kanału nie przyszło do głowy kosić wysokich traw i roślinności zielnej na brzegach, bo kaczęta i inne ptaki wodne straciłyby swoje schronienie a może i życie podczas koszenia! I oby nasze kaczuszki dorosły szczęśliwie i nie padły ofiarą myśliwych kiedy za kilka tygodni zaczną się polowania na kaczki :/. Jeśli chcecie chronić życie ptaków przed zakusami myśliwych, wspierajcie koalicję organizacji Niech Żyją!. Polubcie Facebooka Niech Żyją!, udostępniajcie i komentujcie wpisy na fejsie koalicji NŻ!- to realna pomoc ptakom. Takie wirtualne działania naprawdę mają znaczenie i robią różnicę. Niech żyją nasze małe, balkonowe kaczuchy ;)!

Dokładną instrukcję jak postępować w sytuacji „kaczka na balkonie” znajdziecie tutaj, na naszej stronie w artykule Kaczka na balkonie – co robić?!?

Poniższe zdjęcia pokazują kolejne etapy życia kaczej rodzinki na 6 piętrze bloku na warszawskiej Saskiej Kępie.

Zanim pomidory urosły samicę było całkiem dobrze widać.

Czasami, na krótko, opuszczała gniazdo – można było wtedy policzyć jajka. Było ich 6, ale jedno uległo zniszczeniu i wykluło się tylko 5 kaczuszek.

Kiedy pomidory urosły, samicy i jaj już w ogóle nie było widać.

Maleństwa tuż przed uwolnieniem i zwróceniem pod opiekę mamy.

Tekst: Dorota Zielińska

Fot.: Dobrawa Pyszniak

...................................................................
Jeśli uważasz, że działalność Stołecznego Towarzystwa Ochrony Ptaków jest cenna i warta wsparcia, Wpłać darowiznę!