Kiedy byliśmy w marcu w tej okolicy, to na tyle nam się teren pod względem ptasich atrakcji spodobał, że postanowiliśmy powrócić tu jesienią. Więc jesteśmy. Spotkanie już tradycyjnie zorganizowaliśmy na przystanku autobusowym. Aura o dziwo iście letnia choć zapowiadało się na deszcz od samego rana, tak przynajmniej mówiły prognozy. Nikt z nas wcale się nie zmartwił faktem, że tym razem aura sprawiła psikusa meteorologom.
Jest połowa września, to idealny okres na obserwacje odlatujących na zimowiska ptaków. Jednymi z pierwszych przelotnych ptaków, które widziałem jeszcze w Raszynie były cztery kulczyki. Rano, kiedy wychodziłem z domu ładnie leciała zięba, gdzieniegdzie dało się usłyszeć ,,gruchające’’ sierpówki oraz śpiewającego kopciuszka, co nie jest niczym niezwykłym u tego gatunku o tej porze roku zwłaszcza, że pogoda raczej letnia niż jesienna.
Po dotarciu na miejsce dało się usłyszeć śpiewające szpaki i jednego pierwiosnka. Mimo, że pogoda wydawała się optymalna oraz pora dnia słuszna, ptaków na przelocie wcale za wiele nie było, przynajmniej na początku. Z czasem było coraz lepiej. Głównym celem naszej dzisiejszej wycieczki wcale nie był Zalew Zegrzyński lecz pola i nieużytki pod Wieliszewem. Cokolwiek by nie powiedzieć, to miejsce okazało się niesamowite i to wcale nie z powodu jakiejś specjalnej atrakcyjności dla ptaków. Wszystkich nas natomiast zachwyciła wszechobecna na dobrych kilku hektarach dziewanna! Czasami miało się wrażenie, że chodzi się w dziewannowym lesie. Nikt z nas nigdy nie widział czegoś takiegoJ. Jak wiadomo gatunek tej rośliny lubi nasłonecznione miejsca, podobnie jak my i przelotne ptaki takie jak skowronki, świergotki i inneJ. Na początku wcale wiele nie wskazywało, że dzień będzie udany. Po jakichś trzydziestu minutach zaczął się ruch w powietrzu. Coraz więcej lecących zięb, sikor kilku gatunków i wszechobecne grzywacze często widziane w towarzystwie szpaków. Kiedy dotarliśmy do naszego punktu docelowego – środek łąki – to postanowiliśmy tam pozostać i poczekać aż ptaki same przylecą i tak też na szczęście się stałoJ. Pierwszym drapieżnikiem, którego już z daleka dostrzegliśmy siedzącego na drzewie był samiec pustułki. Z czasem ptak dał się znacznie dłużej i lepiej poobserwować. Drugim z kolei drapieżnikiem jakiego dostrzegliśmy był srokosz. Tak, dobrze napisałem! Mimo, że nie należy do rzędu szponiastych jest ptakiem wybitnie mięsożernym! Później już było tylko lepiej, pojawiało się coraz więcej Wróblowych a przede wszystkim wraz z ocieplaniem się powietrza zaczęły w większej ilości lecieć ptaki z rzędu szponiastych, łącznie siedem gatunkówJ.
Ilość wcale pokaźna jak na trzy godziny obserwacji. Co istotne, to wcale nie musieliśmy się z miejsca ruszać aby je zobaczyć, wystarczyło trochę poczekać a same pojawiały się nawet dosłownie nad głową! Myśleliśmy, że będzie gorzej chociażby przez niepewną aurę, na szczęście wyprawa się udała i wszyscy byliśmy zadowoleni.
Wykaz gatunków:
- Czapla siwa 5
- Łabędź niemy 3
- Kormoran
- Krzyżówka
- Cyraneczka 4
- Śmieszka
- Mewa białogłowa
- Bielik 2
- Rybołów 1
- Jastrząb 2
- Krogulec 3
- Myszołów 2
- Błotniak stawowy 1
- Pustułka 2
- Grzywacz
- Zimorodek 1
- Dzięcioł duży
- Dzięcioł zielony 1
- Kruk
- Wrona
- Sroka
- Kawka
- Sójka
- Srokosz 2
- Gąsiorek 1
- Pierwiosnek 3
- Kopciuszek 2
- Grubodziób
- Szczygieł
- Makolągwa
- Czyż
- Zięba
- Trznadel
- Potrzos
- Skowronek
- Świergotek leśny 1
- Świergotek łąkowy 8
- Remiz
- Bogatka
- Modraszka
- Sosnówka
- Kwiczoł
- Kos
- Śpiewak
- Paszkot 2
Tekst i zdjęcia: Robert Miciałkiewicz
Jeśli uważasz, że działalność Stołecznego Towarzystwa Ochrony Ptaków jest cenna i warta wsparcia, Wpłać darowiznę!