Relacja z wycieczki ornitologicznej nad zimową warszawską Wisłę – (16.01.2016)

Wygląda na to, że wreszcie zawitała do nas prawdziwa zima, co wcale ostatnimi laty takie oczywiste nie było. Przyszedł najwyższy czas, aby w nowym roku zorganizować prawdzie zimową ptasią wycieczkę . Królowa polskich rzek nada się doskonale na naszą pierwszą wycieczkę w 2016r.. Trasa wycieczki przebiegała od mostu Poniatowskiego aż do Golędzinowa. To trochę dłuższy odcinek niż zazwyczaj, pewnie wynikło to z tego, że zrobiliśmy sobie aż miesięczną przerwę, co skutkowało zwiększonym ,,apetytem’’ na ptaki. Spotkanie zorganizowaliśmy pod mostem J. Poniatowskiego o godz. 9.00. Wreszcie po dwóch latach mamy w mieście prawdziwy śnieg, drogowcy i kierowcy zapewne zachwyceni z tego powodu nie są!

Frekwencja dopisała, przyszło na pierwszą naszą zimowo-warszawską wycieczkę prawie czterdzieści osób. Motywem przewodnim naszej wycieczki miały być ciekawsze blaszkodziobe zimujące w centralnej Europie. Niestety, gatunków, których oczekiwaliśmy było niewiele. Trzeba było się zadowolić bym co zastaliśmy. Suma summarum, wcale słabo nie było, no bo np. sześć gatunków mew o tej porze roku to wcale niezły wynik. Rarytasem wśród nich była mewa romańska.

Jedyną grupą ptaków, która miała tego dnia bardzo niewielu swoich przedstawicieli, były ptaki z rzędu Wróblowych. Wyglądało tak, jakby ,,zaskoczyła je zima’’, podobnie jak naszych drogowców. Pierwsze ptaki, które ,,padły naszą ofiarą’’ to mała grupa mew i kormoranów siedzących na wyspie tuż przy moście. Doliczyliśmy się pięciu gatunków mew oraz sporej ilości kormoranów, pośród których znaleźliśmy kilka ptaków już w godowej szacie! Samotnym ,,rodzynkiem’’ w tej grupie była czapla siwa, która siedziała w pomiędzy innymi ptakami i tylko przez przypadek ją wykryliśmy. Chociaż ten tzw. przypadek miał konkretne ucieleśnienie w postaci przelatującego bielika, na widok którego niemal wszystkie ptaki z wyspy wzbiły się w powietrze. Póki co, to był nasz pierwszy drapieżnik tego dnia, ale na szczęście nie ostatni.

Przyszła jednak pora, na to, aby ruszyć dalej w drogę, pogoda była wręcz idealna, lekki mróz, bez wiatru oraz świecące słoneczko. Czegóż chcieć więcej, no może ptaków nieco więcej by się przydało. Tak jak już na wstępie wspomniałem tzw. drobnicy było jak na lekarstwo. Ciekawe może było to, że przez pierwsze dwie godziny z sikor – poza jedną bogatką – obecne były tylko modraszki! Trafił się też jeden pełzacz ogrodowy oraz pojedyncze drozdy w postaci kosa okupującego krzew głogu oraz kilku kwiczołów. O pojedynczych łuszczakach nawet nie ma co wspominać, bo ich prawie nie było. Pod koniec naszej wycieczki byliśmy świadkami jak ok. czterdzieści wron uprzykrzało życie myszołowowi, biedaczysko, co on się na gimnastykował, żeby im uciec. Tego dnia chyba wszystkie wrony zdawały się być nieco wojownicze, bo pustułce też nie odpuściły. Jedynymi drapieżnikami, które ,,nie padły ich ofiarą’’ były dość wysoko krążące dwa myszołowy włochate, których widok na zakończenie naszej wycieczki nieco osłodził brak wróblaków.

Wykaz gatunków:

  • Bielik 2
  • Pustułka1
  • Myszołów 1
  • Myszołów włochaty 2
  • Kormoran
  • Czapla siwa 1
  • Krzyżówka
  • Nurogęś
  • Gągoł 4
  • Śmieszka
  • Mewa siwa
  • Mewa siodłata 7
  • Mewa srebrzysta
  • Mewa białogłowa
  • Mewa romańska 2
  • Dzięcioł zielony
  • Wrona
  • Sroka
  • Gawron
  • Sójka
  • Kawka
  • Mazurek
  • Zięba
  • Czyż
  • Szczygieł
  • Kos
  • Kwiczoł
  • Pełzacz ogrodowy
  • Bogatka
  • Modraszka
  • Kowalik

tekst i zdjecia: Robert Miciałkiewicz

...................................................................
Jeśli uważasz, że działalność Stołecznego Towarzystwa Ochrony Ptaków jest cenna i warta wsparcia, Wpłać darowiznę!